Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

2.01.2017

Moje największe hity kosmetyczne 2016 roku

Rok 2016 już się skończył. Mam wrażenie, że czas ucieka mi coraz szybciej. Ten rok będzie dla mnie przełomowy, wychodzę za mąż , przeprowadzam się... Kto wie, co mnie czeka. W każdym razie mam nadzieję, że ten rok będzie i dla Was i dla mnie też obfitował w nowe szanse i szczęśliwe momenty.
Tymczasem chciałabym Wam opowiedzieć o kilku kosmetycznych ulubieńcach do pielęgnacji z ubiegłego roku. Zapraszam!



Lekki krem nagietkowy Sylveco (klik)
Krem ma lekką konsystencję. Zapach jest typowo ziołowy.  Łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Dobrze nawilża skórę. Delikatnie koi zaczerwienienia oraz podrażnienia. Według producenta można go również stosować pod oczy. Dzięki temu zasinienia są mniej widoczne, nie występuje również obrzęk.


Czarne mydło Nacomi (klik)
Mydło ma ciemną barwę i jest gęste. Mydełko świetnie oczyszcza cerę i wyrównuje jej koloryt. Uspokaja zaczerwienienia, a stosowane regularnie zapobiega powstawaniu nieprzyjaciół. Cera po takim zabiegu była lekko ściągnięta, ale krem nawilżający lub maseczka niwelowały to uczucie.


Hydrolat różany ZSK (klik)
Ma śliczny różany i niezbyt mocny zapach. Zazwyczaj stosowałam go jako tonik. Wylewałam odrobinę na płatek i oczyszczałam twarz zawsze po demakijażu i rano, czasem także w ciągu dnia. Dzięki temu buzia była fajnie odświeżona. Przy dłuższym stosowaniu tonik delikatnie nawilża buzię i pomaga ukoić zaczerwienienia – na pewno nie w 100%, ale buzia wygląda zdecydowanie lepiej.



Olej lniany Etja (klik)
Włosy olejowałam przeważnie na sucho, czasami na mokro lub na odżywkę.Włosy po tym oleju zawsze były błyszczące, wygładzone i lepiej dociążone. Olej wzmacnia i uelastycznia włosy, dzięki czemu mniej się niszczą. Czasami dodawałam odrobinę oleju do maski, by wzmocnić jej działanie. I tutaj olej spisywał się świetnie. Poza tym zdarzyło mi się używać oleju na skórę twarzy lub ramion, kiedy pojawiały mi się tam niedoskonałości. Olej świetnie nawilżał skórę, a niedoskonałości były mniej widoczne i znacznie szybciej znikały.



Mydło cedrowe Bania Agafii (klik)
Jest gęste i ciągnące, ale łatwo wydobyć je z opakowania. Pachnie trochę leśnie, trochę ziołowo. Mydło dobrze się pieni i bez problemu zmywa wszelkie oleje z włosów. W moim przypadku mydło delikatnie pląta włosy, ale zawsze używam po nim odżywki, więc niespecjalnie mi to przeszkadza. Po umyciu za to włosy są ładnie odbite od nasady. Poza tym mydło jest niesamowicie wydajne.



Planeta Organica maska marokańska (klik)

Maska ma gęstą konsystencję o ciemnozielonej barwie. Pachnie jak liście laurowe z domieszką jakiś ziół, zapach utrzymuje się także po spłukaniu. Włosy były wygładzone i odpowiednio dociążone. Ładnie się układały, były sypkie i mięciutkie w dotyku. Skóra głowy po maseczce była ukojona. Maska nie obciążała włosów u nasady, ani nie przyśpieszała przetłuszczania. Nie zauważyłam, aby maska wpłynęła na wypadanie czy porost włosów, ale nie stosowałam jej tak często na skórę głowy.


Dziwnym trafem znalazły się tu właściwie same kosmetyki do pielęgnacji twarzy i włosów. Chociaż po chwili zastanowienia stwierdzam, że na pielęgnacji tych dwóch obszarów w zeszłym roku skupiłam się najbardziej - bo je wcześniej najbardziej zaniedbałam niestety. Ale to już nie temat na dziś.


Pozostałych moich ulubieńców znajdziecie tutaj (klik).


Znacie te kosmetyki? Jakie są Wasze kosmetyczne hity ubiegłego roku?